Jakiś czas temu jeden z naszych ministrów wywołał dyskusję twierdząc, że większa liczba fotoradarów poprawi bezpieczeństwo na naszych drogach. Nie wiem za bardzo co jedno z drugim ma wspólnego, bo najpierw trzeba mieć porządne drogi, aby w ogóle mówić o bezpieczeństwie. Główne drogi krajowe, które są wielopasmowe, z ruchem bezkolizyjnym są bezpieczne i bez fotoradarów.
Jako jeden z przykładów teorii “radarowej” podawano Francję. Po ostatnim, kolejnym przejeździe po francuskich drogach jestem lekko przerażony wizją wprowadzenia ich standardów w Polsce. O jednym już pisałem – czyli o budowie co jakiś odcinek bramek do poboru opłat w poprzek autostrad. Na bramkach stają wszyscy, nieważne czy chcą jechać dalej, czy zaraz zjeżdżają z autostrady. W szczycie wakacyjnym korki generowane tam są gigantyczne. Ten sam “genialny” pomysł widzę wdrożony u nas na A2. Będzie fajnie…
Wracając do fotoradarów, to ta idea także sprawdza się tam “świetnie”. Na wszystkich drogach jest pełno radarów i Francuzi jeżdżą powolutku, nawet na ekspresówkach i autostradach, rzadko ponad 110 czy 130 km/h. Co nie zmienia faktu, że są wypadki. Raz jechaliśmy drogą krajową odcinek ok. 150 km i po drodze mijaliśmy sprzątanie po 2 kolizjach. Potem, tego samego dnia, wracaliśmy ekspresówką i także był korek, bo sprzątali po kolejnym wypadku. I co? Radary pomagają???
Jedyny efekt jaki zauważyłem, to gwałtowne hamowanie przed fotoradarem i to niezależnie od prędkości z jaką jeżdżą kierowcy, co na pewno poprawia poziom bezpieczeństwa. A generalnie wszystkie statystyki mówią o tym, że na autostradach, gdzie jeździ się szybko jest najbezpieczniej. Zawsze było dla mnie oczywiste, że to nie szybkość zabija, tylko głupota.
A co powiedzieć o oznakowaniach przy wjeździe na francuską autostradę? Francuzi chyba jeżdżą autami jakoś dziwnie. Przy wjeździe na autostradę jest znak zakazu skrętu w lewo. Biorąc pod uwagę kształt takiego połączenia jezdni, zazwyczaj jeździ się tam na wprost, czyli w prawo… Hmm, no OK, ale dodatkowo dalej, w miejscu łączenia się jezdni wjazdu i autostrady, na bandzie dzielącej pasy ruchu jest znak nakazu jazdy w prawo. Jeszcze ciekawsze jest to, że oprócz tego już na autostradzie, po obu stronach jezdni stoją znaki zakazu wjazdu w kierunku pod prąd. Trzy razy mówią Ci – nie jedź pod prąd. To jakaś paranoja. U nas taki cyrk nie jest potrzebny i o jeździe pod prąd za często nie słychać. Zresztą na innych autostradach europejskich takich rozwiązań nie widziałem.
Co ciekawe, wspomniane wcześniej zaobserwowane przez nas wypadki drogowe miały miejsce głównie w okolicy rond – kolejnego genialnego wynalazku Francuzów. Ronda są wszędzie. Momentami już w tak absurdalnych miejscach jak skrzyżowanie typu T na głównej ulicy w miasteczku, do której dochodziła ulica z marketu. Dodam, że ruch nie był tam nadzwyczajny.
Albo stacje benzynowe przy autostradzie. Zazwyczaj przy autostradach, szczególnie płatnych stacje benzynowe budowane są przy drodze, po obu jej stronach. Ułatwia to wjazd i wyjazd, a przy tłoku wakacyjnym rozkłada ruch na dwa obiekty. We Francji wymyślili coś ciekawszego. Widzicie znak, że za chwilę będzie zjazd na stację. No więc zjeżdżacie, tylko, że stacji nie ma. Dojeżdżacie do ronda, z którego jedziecie pod autostradą na drugą stronę i tam na kolejnym rondzie wyjeżdżacie na stację. Bo zbudowano je tylko z jednej strony autostrady.
Na szczęście nie na każdej drodze tak jest, ale jeśli akurat traficie na takie genialne rozwiązanie na Waszej autostradzie, to macie pecha. W okresie wakacji oznacza to, że nie ważne czy jedziecie w kierunku gdzie są korki, czy w przeciwną stronę – na stacji zawsze będzie horrendalny tłok. Jeśli musicie tankować, to nie macie wyjścia i jesteście zmuszeni stać w kolejce. Gorzej, gdy chcecie skorzystać z toalety i moglibyście ominąć korek do dystrybutorów, jadąc tylko na parking. Ale w takim tłoku to niemożliwe, parkingi i dojazdy są pełne aut.
Kiedy próbowaliśmy zjechać właśnie, by skorzystać z toalety i szczęśliwie tym razem stacja była “po naszej stronie” to i tak to nic nie zmieniło, bo na rondzie zaraz za zjazdem z autostrady już było ciasno, a rondo było obsadzone krzakami i nie było widać co nas czeka, gdy z niego skręcimy. Po tym manewrze okazało się, że to błąd. Ogromna kolejka aut sugerowała długie stanie, a nie można było uciec. Już chciałem nawet wyjechać przez krawężnik na trawę i na jezdnię wyjazdową ze stacji do ronda, ale nie. Krawężniki miały ze 30 cm i nic nie można było zrobić…
A to wszystko na płatnych autostradach. Płacisz za stanie w korkach na stacjach, za stanie w korkach na bramkach itd. Na jednej z autostrad okazało się, że dużo krócej po niej jechaliśmy niż staliśmy w korkach. Rewelacja!
Ustawmy u nas pełno fotoradarów, zróbmy wszędzie ronda, na autostradach oszczędźmy na stacjach benzynowych i ustawmy tam co 50 km bramki na opłaty. Będzie cudownie – po francusku!