Ten rok zapisze się specjalnie w pamięci Chorwatów i, jak sądzę, również części polskich turystów. Niestety z uwagi na powodzie. W maju wielka powódź na Bałkanach, największa od 120 lat poczyniła bardzo poważne szkody przede wszystkim w Bośni i Hercegowinie oraz Serbii, ale także we wschodniej Chorwacji.
Ostatnio, w połowie września obfite deszcze znowu zalały Bałkany, tym razem zatapiając ogromną część Chorwacji. Tak, jak w maju może nie było tam jeszcze za wielu polskich turystów, tak we wrześniu sądzę, że sporo rodaków mogło tam jeszcze wypoczywać.
Ciekawy jestem czy odważyli się odwiedzić chorwackie parki narodowe Krka, czy Jeziora Plitwickie, w których woda jest istotnym elementem krajobrazu. Wielu chyba tak, bowiem widziałem film, na którym ludzie podziwiali przelewające się przez kaskady Krka góry wody. Widok groźny i piękny zarazem.
Wakacje w kraju dotkniętym powodzią trudno zaliczyć do udanych. Tereny nadmorskie, które najczęściej nawiedzamy, może nie były zniszczone, ale zalane drogi nie ułatwiają poruszania się po kraju. Do dzisiaj niektóre odcinki dróg są wyłączone z ruchu.
Na szczęście w szczycie sezonu nie doszło do kataklizmu. Był możliwy normalny wypoczynek.
Chorwacki Automobilklub na swojej stronie HAK (od Hrvatski Autoklub) podaje informacje o sytuacji drogowej (po angielsku). Mogą być przydatne i w szczycie sezonu, i w sytuacji jak ostatnio, kiedy za mocno leje…