Obecnie coraz więcej czasu spędzamy penetrując rozległe obszary Internetu, czy to w poszukiwaniu newsów, ciekawych treści związanych z naszymi zainteresowaniami, informacji przydatnych w pracy i w szkole, czy potrzebnych w codziennym życiu jak prognoza pogody, rozkład jazdy autobusów etc., czy też robiąc zakupy. Sieć dostarcza rozrywki: strumieniowane są programy telewizyjne, filmy, muzyka. Choć tu akurat jesteśmy poszkodowani w stosunku do mieszkańców krajów bardziej rozwiniętych – ciągle Netfilxa, Hulu czy Amazona u nas nie ma.
Dzisiaj w sieci można znaleźć prawie wszystko. Z punktu widzenia użytkownika owa rozległa treść jest dostępna zazwyczaj za darmo. Czy na pewno ZA DARMO?
Poważne serwisy internetowe wydają dużo pieniędzy na przygotowanie ciekawej treści. Stąd sporo stron dostępnych jest za opłatą, najczęściej w formie subskrypcji lub jednorazowej opłaty za dostęp do konkretnego elementu, np. filmu. Z drugiej strony ogromna większość serwisów jest dostępna bez opłat, żyjąc z reklamy. Reklama jako podstawowe źródło przychodu nie wydaje się niczym zaskakującym.
A jednak….
Funkcjonuje jednak grupa użytkowników, głównie tych bardziej świadomych różnych możliwości technicznych, którzy nie chcą oglądać reklam, więc uruchamiają na swoim urządzeniu aplikacje blokujące reklamy. Dla nich, na teraz sytuacja jest prosta. Okno w przeglądarce jest wolne od przeszkadzajek, wyskakujących okien etc.
Gdzieś czytałem, że według statystyk średnio na świecie 5% użytkowników korzysta z ad blockerów. Są jednak przodujące kraje, gdzie aż ponad 30% osób blokuje reklamy, a na szczycie jest… Polska. Właściciele serwisów internetowych w Polsce mają więc kłopot.
Do tego dochodzi ostatni news. Apple wraz z wypuszczeniem na rynek nowej wersji swojego mobilnego systemu operacyjnego – iOS 9, wprowadził mechanizm blokowania reklam w przeglądarce. Wkrótce po rozpoczęciu aktualizacji systemu na iPhonach i iPadach, ludzie zaczęli pobierać aplikacje do blokowania reklam, znalazły się one na topie listy.
Oficjalnie Apple twierdzi, że dba o użytkowników, bo na wielu stronach internetowych są publikowane ogromne ilości reklam, irytujących użytkowników i generujących spory ruch w sieci. Wobec tego użytkownicy na tym posunięciu zyskają. Co ciekawe, blokowanie reklam działa w przeglądarce, nie działa w aplikacjach. Czyli App Store funkcjonuje po staremu.
Dla obserwatorów rynku sytuacja jest prosta. Apple nie ma nic z reklam na stronach internetowych, Apple pobiera swój haracz od wydawców za przychody z aplikacji… Zmuszenie marketingowców do porzucenia stron www i przejścia na appy w iOS to skok na kasę. Dodatkowo firma uderza mocno w swojego głównego rywala – w Google. Ogromnym źródłem dochodów Google są reklamy w sieci. Google dzieli się przychodami ze swojej sieci reklamowej z właścicielami stron www, na których te reklamy są prezentowane.
Strony www są relatywnie łatwe do stworzenia, są uniwersalne – można z nich korzystać na każdym urządzeniu stacjonarnym i mobilnym, byle miało przeglądarkę internetową. Strony www powstały z myślą o łatwym powiązaniu i wymianie informacji. Do tego celu są niezastąpione. Z aplikacjami jest zupełnie inaczej. Trudniej je napisać i oczywiście trzeba tworzyć osobne wersje na różne systemy…
Dla właścicieli serwisów internetowych to niepokojące informacje. Problem polega na tym, że z roku na rok coraz więcej osób wchodzi na strony internetowe z urządzeń mobilnych. U nas sięga to 30-40%, średnia w USA przeskoczyła już 50%. A w ramach tego ruchu duża część to urządzenia Apple’a.
Wszystkie te działania zmienią Internet jaki znamy. Zabiją małe i średnie serwisy, które żyły lub przynajmniej pokrywały koszty funkcjonowania z reklamy. Nie bez kozery już w Niemczech toczy się proces sądowy, w ramach którego koncern medialny walczy z firmą, która jest autorem popularnego ad blockera. Czy im się uda – nie wiem. Szczerze, wątpię. Ale świadczy to o determinacji dużych graczy na rynku reklamy. Co powiedzieć o małych?
Właśnie przeczytałem w newsach, że twórca najbardziej popularnego ad blockera na iOSa wycofał go po kilkudziesięciu godzinach z App Store ze względów etycznych, bo – jak wyjaśnił – nie zdawał sobie sprawy jak bardzo negatywnie wpłynie na funkcjonowanie wielu serwisów i, w konsekwencji, na życie wielu ludzi. W swojej aplikacji blokował wszelkie reklamy, nie rozróżniając, czy były agresywne, czy pochodziły z irytujących sieci reklamowych, czy nie. Doszedł do wniosku, że taka aplikacja powinna być jednak bardziej selektywna.
Trzeba przyznać, że są agresywne sieci reklamowe, że czasami na jednej stronie jest serwowanych zbyt wiele reklam, że trafiają się irytujące reklamy, szczególnie te wszystkie wyskakujące okna zakrywające interesującą nas treść, ale nie jest to standard. Blokowanie wszelkich reklam nie jest rozwiązaniem.
Podobnie, bawi mnie walka o zachowanie “prywatności” w sieci i walka ze “śledzeniem” poczynań użytkownika, czyli jakie strony odwiedza. Myślę, że 90% populacji nie musi się niczego obawiać i wstydzić. Zdecydowana większość osób obecnych w sieci to nie dysydenci walczący z lokalnym reżimem, obawiający się o swoje życie.
Jeśli statystyczna pani Kowalska np. kupuje w sieci sukienki, to lepiej by trafiła na reklamy damskiej bielizny, niż na kosiarki do trawy. A pan Kowalski odwiedzający strony poświęcone motoryzacji, chyba lepiej, aby zobaczył reklamy nowych samochodów, niż reklamy karmy dla kanarków.
Kiedyś kupowaliśmy gazety, płaciliśmy za każdy egzemplarz i pomimo to, oglądaliśmy reklamy tam zamieszczone. Dzisiaj niechętnie zapłacimy za subskrypcję tej gazety w sieci i nie chcemy oglądać żadnych reklam na ich stronie www. To z czego oni mają się utrzymać? A wszyscy mamy chyba świadomość, że nie ma niczego wartościowego za darmo.
Niektóre serwisy wręcz rozpoczęły walkę z ad blockerami. Te bardziej znane, które mają siłę przekonywania, blokują dostęp do swoich treści, jeśli użytkownik w przeglądarce blokuje reklamy. W toczącej się właśnie dyskusji, niektórzy wydawcy uważają wręcz czytanie artykułów przy włączonym ad blockerze za kradzież…
Wydaje mi się, że problem nie polega na tym, by walczyć z blokowaniem reklam, tylko by osiągnąć w tej kwestii rozsądny kompromis. W końcu nie chodzi tu o wojnę – Internet to nasza wspólna przestrzeń.
Serwisy internetowe publikujące zbyt wiele reklam, wykorzystujące agresywne i irytujące ich formy, powinny zweryfikować swoje podejście do tego tematu. W ten sposób na pewno nie zachęcają ludzi do odwiedzin. Użytkownicy z kolei powinny się zastanowić jakie będą konsekwencje ich decyzji. Warto by uświadomili sobie, że nie ma sensu podcinać gałęzi na której siedzą, na której wszyscy siedzimy…