Osobiście nie jestem wielkim fanem wyprzedaży, czy zakupów w nowo otwieranych marketach, kiedy to tłumy czekają na otwarcie sklepu, by potem walcząc łokciami skutecznie wpaść do wnętrza na jednej z pierwszych pozycji. Wolę takie sceny oglądać w telewizji – jest wystarczająco zabawnie.
Nie wiem, może to po latach “komuny” mam dość stania w kolejce – wtedy stało się godzinami po cokolwiek.
Amerykanie mają takie wydarzenie co roku – swój super dzień zaraz po czwartkowym Święcie Dziękczynienia, rozpoczynający sezon zakupów świątecznych. Miniony Czarny Piątek nie różnił się specjalnie od innych. Tłumy czekały na ulicach w czwartek w nocy, by w Black Friday o godz. 00:00 wpaść do wnętrza w poszukiwaniu super okazji. By być pierwszym przy regale z zabawkami, czy płytami, stojakach z ciuchami, półkami z telewizorami i z czymkolwiek co komu potrzebne lub niepotrzebne. Popatrzcie na zdjęcia z tegorocznego Czarnego Piątku.
Bo wiecie jak to jest, no… handlowcy wiedzą. Jak trafisz na okazję, to nawet jak nie potrzebujesz danej rzeczy, to ją kupisz, bo jest zniżka 20% i zaoszczędzisz – wydając pieniądze… 🙂
Najważniejsze, że tegoroczny długi zakupowy weekend był najlepszy w historii. Amerykanie wydali ponad 52 mld dolarów, tj. 16% więcej niż rok temu. To raczej dobrze wróży amerykańskiej gospodarce, może i nam także…
Wydali masę pieniędzy na różne towary, ewentualnie niektórym potem zabraknie np. na podróże latem, może nie przyjadą do Europy, ale za to popatrzą na Europę na swoim nowym, wielkim telewizorze.