Po tegorocznych zbiorach oliwek przyszedł czas na wyciskanie z nich soków. Właśnie do sklepów docierają pierwsze partie świeżej oliwy. W zaprzyjaźnionym sklepie z grecką żywnością zakupiliśmy kilka litrów takiej właśnie oliwy. Właściciel przywozi ją z rodzinnej plantacji położonej gdzieś w Grecji.
Oliwa jest inna od tej zazwyczaj kupowanej w sklepie. Ma intensywny zielony kolor, jest lekko matowa i czasami mogą w niej pływać jeszcze drobiny oliwek pozostałe po tłoczeniu. Ma inny smak, jest taka owocowa, ale myślę o smaku zielonych owoców gajów oliwnych. Lekko drapie w gardło po przełknięciu. Z czasem smak się zmienia i kolor także – na oliwkowy, jaki znamy ze sklepowych półek.
Świetnie smakuje ze świeżym pieczywem, szczególnie ze świeżą bagietką. Wprawdzie oliwa nie jest mocno tucząca, ale pieczywo jest. Jeśli więc dbacie o linię, to bardzo uważajcie, bowiem takie proste i smaczne jedzenie “łatwo wchodzi” i nim się zorientujecie bagietki nie będzie.
Czytałem o takiej oliwie w książkach, a tu wreszcie była okazja poznać ją osobiście. Jeśli tylko macie sposobność – spróbujcie, polecam.