Nikt nie lubi płacić podatków, ale nawet u nas po latach komuny, kiedy zniszczono w nas pozytywny stosunek do demokratycznego państwa, ludzie płaczą i płacą, a korupcja oraz oszustwa podatkowe, czy generalnie wszelkie oszustwa są oceniane negatywnie.
Stosunek do podatków i do państwa na południu Europy jest nieco inny. Włosi (przynajmniej niektórzy) uważają, że unikanie podatków to wręcz przywilej. Przejawia się to m.in. tym, że duża grupa Włochów, którzy zarabiają oficjalnie poniżej 22 tys. euro rocznie jeździ Ferrari, ma po kilka domów, prywatne jachty i samoloty.
Gdy inspektorzy podatkowi “najechali” ekskluzywny kurort narciarski Cortina d’Ampezzo w grudniu, w szczycie sezonu, nagle okazało się, że tamtejsze biznesy zarejestrowały do czterech razy wyższe przychody niż rok wcześniej o tej samej porze… To oddaje skalę problemu.
We Włoszech w zeszłym roku, podczas akcji porządkowania rejestrów nieruchomości, znaleziono ponad milion domów wybudowanych nielegalnie. Zdjęcia satelitarne ujawniły nieistniejące w rejestrach obiekty widma. Dla rządu to ok. pół miliarda euro dodatkowych wpływów podatkowych. Ktoś dowcipnie stwierdził, że to świat równoległy. Świat czarodziejów i Harry’ego nie znajduje się w Anglii, tylko we Włoszech.
Włoski rząd szacuje, że traci rocznie 150 mld euro na oszustwach podatkowych, szara strefa jest szacowana na 275 mld euro rocznie czyli 17,5% PKB, a kraj tonie w długach…
Jeszcze ciekawiej jest w Grecji. Tam śmigłowce latają nad przedmieściami Aten, zamieszkanymi przez oficjalnie niezbyt zamożnych obywateli, w poszukiwaniu basenów. Wykryto ich tysiące podczas, gdy do celów podatkowych zadeklarowano 300… Wykryto ich wiele pomimo, że obywatele wpadli na pomysł ukrywania ich pod sieciami maskującymi.
Wielu Greków jest przekonanych, że tylko głupcy płacą podatki. Potem narzekają, że szkoły czy służba zdrowia są niedofinansowane. Mała grupa, która uczciwie płaci podatki dochodowe utrzymuje całą resztę. Jak to zwykle bywa płacą ci, którzy nie zarabiają wiele, ale którym trudno ukryć dochody, czyli pracownicy na etacie i emeryci. Oni utrzymują państwo. Aczkolwiek potem w sklepach czy restauracjach także oni uczestniczą w częstym procederze realizowania transakcji gotówką, z pominięciem kas fiskalnych i podatku VAT…
Zresztą cały system polityczny sprzyja utrzymywaniu tego stanu rzeczy. Politycy niechętnie prywatyzują trzymaną w rękach państwa gospodarkę, rozdają na prawo i lewo synekury, ulgi. Zbudowali rozdmuchaną administrację, by zdobyć głosy wyborców.
Grecja to “biedny kraj pełen bogaczy”. System jest niewydolny, a korupcja kwitnie. Szacuje się, że 25% PKB to szara strefa. Niezapłaconych podatków jest ok. 30%. Nieodłączną częścią greckiego życia, załatwiania spraw urzędowych czy biznesowych jest fakelaki – „mała koperta”, czyli łapówka (nie wiem, ale to greckie słowo jakoś dziwnie się kojarzy… :-)). Kiedy w końcu pojawia się jakaś kontrola podatkowa, sprawę załatwia fakelaki – urzędnik nie znajduje podstaw to dalszego ścigania delikwenta.
W Grecji jest więcej Porsche Cayenne niż podatników deklarujących 50 tys. euro rocznego dochodu. Wyspa Zakynthos nazwana jest przez media wyspą ślepców, ponieważ 2% jej populacji zgłosiło się jako niewidzący po hojną rentę od państwa. Wskaźnik “zachorowań” jest tam 10 krotnie wyższy niż gdzie indziej w Europie. Pełno tam ślepych taksówkarzy, sklepikarzy czy choćby myśliwych.
Obywatele Grecji naciągają państwo jak się tylko da. W całym kraju wstrzymano ostatnio wypłaty oszukanych rent i emerytur dla 200 tys. osób, dodajmy emerytur wypłacanych osobom dawno nieżyjącym. Nowy rząd próbuje ścigać oszustów podatkowych, ale co z tego skoro sprawy karne w niewydolnych, a pewnie też skorumpowanych sądach ciągną się latami.
Społeczeństwo protestuje przeciwko programowi drakońskich oszczędności, a byłby on pewnie niepotrzebny gdyby wszyscy uczciwie płacili podatki i gdyby nikt nie naciągał państwa.
Na początku, kiedy czytałem te wiadomości trochę mnie one nawet rozbawiły. Jednak im więcej czytałem, tym mniej było zabawnie. Po przeczytaniu tego wszystkiego, zastanawiam się czy Grecja to rzeczywiście część Europy, bo mam wrażenie że raczej bliżej jej do Azji.
Państwu grozi niewypłacalność, co bardzo negatywnie wpływa na strefę euro i Europę jako całość. Inne kraje zrzucają się na pakiet pomocowy dla Grecji, aby wyszła z tarapatów. Ale czy to w ogólne możliwe? Bez wielkiej zmiany społecznej, bez zmian kultury tego kraju nic się nie da zrobić. Jaki więc sens ma utrzymywanie na siłę Grecji w strefie euro? Nie służy to Europie, ani zapewne samej Grecji.
A właśnie wybrany nowy parlament grecki nie jest nawet w stanie utworzyć rządu…