Zazwyczaj da się zimą jeździć bezpiecznie samochodem po naszych drogach, mając odpowiednie opony zimowe. Rzadko zdarzają się tak złe warunki, by jazda była niemożliwa. Z takim doświadczeniem niektórzy wybierają się w góry, na narty.
Tam jednak warunki są inne. Szczególnie jeśli mówimy o wysokich górach, jak Alpy. Opady śniegu potrafią być tam zdecydowanie większe niż na nizinach. Pogoda zmienia się raptownie. W czasie obfitych opadów służby drogowe czasami nie dają rady z usuwaniem śniegu z drogi i robi się niebezpiecznie.
Groźnie jest zwłaszcza na odcinkach wąskich, krętych i prowadzących ostro pod górę. Wierząc w sprawność opon zimowych, możemy nie dać rady, jeśli nie mamy ze sobą łańcuchów przeciwpoślizgowych na koła. W wielu miejscach w górach jest obowiązek posiadania łańcuchów (przykładem dolina Aosta we Włoszech) i czasami wręcz jazdy z założonymi łańcuchami.
Niektórzy kierowcy o tym zapominają. O kłopoty wtedy nietrudno. Znajomy opowiadał, jak to na końcówce drogi, gdzie był ostry śliski podjazd pod hotel i Audi Q7 na zimówkach z napędem na 4 koła nie dawało rady. Jak jest stromo i ślisko to prawa fizyki potrafią dotkliwie dać się we znaki.
Sami zawsze mamy w bagażniku łańcuchy. Najczęściej warunki są na tyle przyjazne, że nie trzeba ich zakładać. Jednak kilka lat temu w Val Gardenie po nocnych opadach nawierzchnia nie była wystarczająco oczyszczona i jazda na Plan de Gralba bez łańcuchów była niemożliwa.
Podsumowując, nigdy nie wiadomo co może człowieka spotkać i lepiej założyć wariant pesymistyczny. Dobre przygotowanie zapewni bezpieczny dojazd do celu.