Miniona długa i mroźna zima dała nam się we znaki. Bardzo ucieszyły mnie pierwsze oznaki wiosny w tym roku. Ale potem…, zamiast wiosny mamy długie przedwiośnie.
Ciągle leje, leje od wielu dni. Tak paskudnego maja nie pamiętam. Mokro na południu, zimno na północy – okropnie. Szykuje się najchłodniejszy maj od 40 lat.
Powódź znowu zniszczy wiele terenów, domów i gospodarstw. Zniszczy infrastrukturę, drogi i linie kolejowe. Zdążymy je odbudować do lata, do wakacji? W wielu miejscach będzie z tym kłopot. Mieszkańcy stracą na tym ekonomicznie, wprost – uszkodzone domy, zagrody i pośrednio – w miejscach, do których zaglądają turyści może ich być mniej.
Latem niekoniecznie będzie lepiej. Długoterminowe prognozy są patykiem na wodzie pisane, ale sugestie, że będzie mokro, nie poprawiają nastroju. Po srogiej zimie i zimnej wiośnie nadchodzi kiepskie lato? Kto wie…
Poprzednio – 13 lat temu “wielka woda” zalała nas w lipcu. W tym roku już w maju, to może aura w lipcu nam odpuści?
Wakacje poza krajem także nie muszą zapewniać 100% pogody. Ulewy i wichury szaleją na południe od Polski, czeskie zbiorniki retencyjne trzeszczą w szwach, powódź na Węgrzech i mokro w Austrii. Hiszpania latem była pewniakiem. Szczególnie na południu zazwyczaj nie pada i jest gorąco. Co będzie w tym roku, w kontekście największych od 60 lat opadów zimą w Sewilli?
Cóż, niezależnie od sytuacji, wakacje trzeba planować już teraz – im wcześniej, tym większy wybór. Już zaplanowaliście? Macie nadzieję, że będzie fajnie?
Trzeba być optymistą!