Jeszcze parę lat temu, wyjeżdżając z domu gdzieś dalej w nieznane miejsca, zabierało się ze sobą mapy samochodowe czy też dokładniejsze, ale wielkie i ciężkie atlasy samochodowe.
Potem nastał czas urządzeń elektronicznych z satelitarną nawigacją samochodową. Specjalizowane urządzenia wytyczające trasę przejazdu, tzw. GPSy albo specjalistyczne oprogramowanie na komputery typu palmtop z modułem GPS zdecydowanie ułatwiły życie kierowcom, ale także pasażerom, którzy często służyli za pilota.
Początkowe ceny tych urządzeń i programów były relatywnie bardzo wysokie. Ale z czasem konkurencja na rynku wymusiła obniżkę cen i tym samym nawigacja trafiła pod strzechy.
Co zasobniejsi kierowcy kupowali auta wyposażone w firmową nawigację producenta. Jest wygodniejszym rozwiązaniem – nie trzeba niczego nosić, mocować do uchwytu przy szybie etc. Z tym rozwiązaniem długo był jednak dość ciekawy problem, mianowicie brak dokładnych map naszego kraju.
Jeszcze na początku lat 90-tych, zaraz po wyjściu Polski z obszaru wpływów sowietów, można było to zrozumieć. Ale kiedy pojawiły się bardzo dobre mapy wypuszczone na rynek przez polskie firmy, brak takich map w autach znanych marek był co najmniej dziwny.
Do dzisiaj zresztą nawigacja fabryczna w samochodzie zaskakuje ceną przy zakupie i ewentualnie późniejszym kosztem aktualizacji map. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Bardzo dobre urządzenia przenośne przyzwoitych marek z dobrymi mapami kosztują kilkaset złotych.
Producenci samochodów za nawigacje instalowane fabrycznie w autach liczą sobie od kilku do kilkunastu tysięcy, dlaczego – nie wiem. Koszty ekranów, które i tak często są już zainstalowane w samochodach są coraz niższe, moduł GPS także jest tani, a mapy nie kosztują fortuny. Tym bardziej to dziwi, gdy spojrzeć na problem z poziomu sprzedaży dużych koncernów samochodowych.
Producenci aut chyba przespali moment, bo dzisiaj prawie każdy smartfon na rynku ma wbudowany GPS oraz często za darmo dobre mapy z sensowną nawigacją. Jest to teraz po prostu ekstras kupowany w telefonie. Dlaczego nawigacja nie jest takim ekstrasem w aucie?
Obecnie dzięki nawigacji dojazd do celu podróży, nawet bardzo odległego czy jazda po wielkim obcym mieście to żaden kłopot. No chyba, że algorytmy wyznaczania trasy są przygotowane dziwacznie i zamiast kierować nas głównymi, szybkimi drogami, wypuszczają nas na jakieś boczne drogi, bo system wyliczył, że trasa jest krótsza. Co z tego, skoro faktycznie jedzie się dłużej, w dodatku kiepską, lokalną drogą… Trudno więc całkowicie zdać się na system.
Jakie są Wasze doświadczenia? Jeździcie z nawigacją, miewacie problemy?
Kiedyś jeździłem tylko na podstawie mapy, teraz korzystam z GPS, ale zawsze mam mapę danego regionu czy kraju, już nieraz zawiódłem sie na GPS, choć przy korkach jest rewelacyjnym rozwiązaniem.