Kiedy byliśmy w Wenecji po raz pierwszy, koszt rejsu gondolą był dość umowny i proponowana cena nie była zbyt zachęcająca. Ostatnio zauważaliśmy jakiś ruch w interesie. Gondolierzy nagabywali klientów w uliczkach. Sporo ludzi wsiadało.
Zainteresowaliśmy się, że są teraz wywieszone oficjalne cenniki rejsów. Tym razem bez ściemy, brali 80€ za 30-minutowy rejs z maksymalnie szóstką osób w gondoli. To wyglądało zdecydowanie bardziej atrakcyjnie. Ciągle to oczywiście sporo pieniędzy, ale w tym miejscu, taki rejs…!?
Zdecydowaliśmy się tym razem popłynąć. Wsiedliśmy w jednym z bocznych kanałów. Sympatyczny gondolier – co ważne, mówiący przyzwoicie po angielsku – zrobił pętlę, wypłynął na Canal Grande i potem w małe kanały, do tego samego miejsca, gdzie wsiedliśmy.
Kazał ręce trzymać w łodzi, nie wystawiać poza burty, bo można sobie kończyny poranić. Czasami płyną blisko ścian, belek cumowniczych czy innych łodzi i o problem nietrudno. Wyjaśnił, że ruch gondoli na kanałach jest lewostronny. Kiedy zbliżał się do połączenia z innym kanałem, pokrzykiwał charakterystycznie, aby ostrzec innych gondolierów zbliżających się do naszego szlaku, a jeszcze ukrytych za rogiem. W węższych kanałach, w czasie mijanek przepuszczali się kulturalnie. Widać, że kwestie bezpieczeństwa są traktowane poważnie.
Nasz gondolier opowiadał o dawnych czasach, o gondolach (będących własnością przede wszystkim bogatych ludzi), czarnych (tylko dla arystokracji). Nad kanałami mieszkali bogacze, biedni Wenecjanie raczej przy uliczkach. Dzisiaj nad kanałami, w oknach wisi suszące się pranie. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Po to były tarasy na dachach. Dzisiaj tam się opala i pije drinki. Kiedyś bogacze dbali o jasną skórę.
Pokazał dom Marco Polo, domniemany dom Casanovy. Różne ciekawe pałace. Wszyscy wiemy, że Wenecja tonie, to znaczy domy osiadają w lagunie, już podobno o 1,5m. On to bardziej unaocznił, pokazując nam jaki był kiedyś poziom drzwi, okien, jaki jest dzisiaj.
Zapytany o marny stan fasad wielu domów, odparł, że to wina UNESCO. Ponieważ Wenecja podlega ochronie tej organizacji, na każdy remont (fasady) potrzebna jest ich zgoda, na kolor, materiały etc. Zajmuje to dużo czasu, często lata. Pokazał pałac koło miejsca, gdzie wsiadaliśmy, przerobiony hotel z fasadą kiedyś ładną, dzisiaj zniszczoną i powiedział, że wyremontowali wnętrze, ale na remont fasady czekają od 7 lat, UNESCO nie dało jeszcze zgody…
W przerwie pomiędzy opowieściami gondolier sobie podśpiewywał. Nawet nieźle mu szło. Rejs nam się podobał, miło to później wspominaliśmy. Warto było.