Kilka lat temu, podczas poprzedniego pobytu nad jeziorem Garda we Włoszech, kiedy wjechaliśmy na Monte Baldo, widzieliśmy tam paralotniarzy. Spory fragment grzbietu to łagodnie nachylone trawiaste łąki, będące idealnym miejscem do rozłożenia czaszy i złapania wiatru na start.
Ostatnim razem także udaliśmy się na szczyt Monte Baldo, by podziwiać widoki. Tego dnia widzieliśmy tam również paralotniarzy, choć znacznie więcej. Startowali z grzbietu góry, na wiatr wiejący od jeziora. Unosili się w powietrzu wokół nas, potem majestatycznie odfruwali wzdłuż grzbietu, w dół jeziora.
Widok był bardzo ciekawy. Nie tylko sam lot, ale także przygotowania do startu oraz sam start. Na trawie, wzdłuż grzbietu góry siedziało sporo turystów, przyglądając się temu spektaklowi.
Szykowali się do lotu indywidualni fani paralotniarstwa, ale także pary – instruktor z osobą do niego podczepioną. W tym drugim przypadku szczególnie start wydawał się nieco skomplikowany, ale dawali radę. Potem lot, to myślę, już czysta przyjemność. Nie wiem jak z lądowaniem, czy aby im się nogi nie plątały…
Widok tych wielkich, kolorowych czasz paralotni w otoczeniu gór, na tle połyskującego daleko w dole jeziora Garda robił dość niezwykłe wrażenie.
Też tam stanęliśmy, patrzyliśmy, robiliśmy zdjęcia. Chyba fajnie jest tak latać.
Jeśli traficie nad Gardę, wybierzcie się na Monte Baldo, bo widoki są interesujące. Myślę, że jeśli będzie ładna, wietrzna pogoda, to także spotkacie tam entuzjastów tego sportu.