Portugalia to dla nas kraj dość odległy. Jeśli już się tam wybieramy, wiele osób preferuje lot samolotem. Jazda samochodem jest wyzwaniem, to tak około 3500 km. Ale dla chcącego, nic trudnego…
Portugalia współdzieli wraz z Hiszpanią Półwysep Iberyjski, a i historia te kraje niegdyś zbliżała. Jednak nie są one do siebie bardzo podobne.
Przede wszystkim język – jest specyficzny. Nie znając francuskiego, czy hiszpańskiego, z informacji radiowych w tych krajach pewne fakty jestem w stanie wyłowić. Radio portugalskie brzmiało absolutnie obco i niezrozumiale. Może to tylko jednak mój problem.
Przejeżdżając samochodem rozległe, puste, pagórkowate, pożółkłe obszary Kastylii, po minięciu granicy, trafiamy na górzyste upstrzone zielenią drzew i krzewów tereny Portugalii. Generalnie więcej tu lasów, może to już wpływ Atlantyku.
Im bliżej oceanu, tym temperatura zazwyczaj niższa. Niedaleko brzegu temperatura może wynosić 25°-27°C, a po 2 godz. jazdy jesteś w Beja i trafiasz na 40°C. Przy bezwietrznej pogodzie, to prawdziwy piec.
W Portugalii jest więcej kontrastów. Plaże są tu piękne – widowiskowe klify, białe, piaszczyste brzegi, przezroczysta, piękna woda. Ale za to bardzo zimna, tak na oko 17°C. Trzeba się przemóc, by wejść, ale potem jest fajnie. Wielkie fale przyboju dają sporo frajdy.
A propos klifów, to trzeba zobaczyć Ponta de Sagres i półwysep Cabo de São Vicente (koło Sagres oczywiście), czy Cabo da Roca niedaleko Sintry – są doprawdy malownicze.
Miasta, czy jakieś specyficzne obiekty, generalnie ładne, jak się bliżej przyjrzeć – są zaniedbane. Niesamowite zaskoczenie wywołała Lizbona. Zwiedzanie zaczęliśmy od standardów – Torre de Belém, Mosteiro dos Jerónimos, a potem pochodziliśmy po starej dzielnicy – Alfamie. Kiedyś była piękna. Dzisiaj wiele domów jest opuszczonych, zniszczonych, zagrzybionych. Także główny plac (Praça do Comércio) i ulica, właściwie deptak Rua Augusta (i boczne) w dzielnicy Baixa, na pierwszy rzut oka wyglądają ciekawie. Wystarczy jednak podnieść wzrok, aby zobaczyć jak wiele domów na wyższych piętrach jest w złym stanie.
Słyszałem, że to wynik odgórnie narzuconych w przeszłości przez rząd niskich czynszów. Takie efekty daje regulowanie naszego życia przez urzędników. Lizbończycy mieli pecha, najpierw wielkie trzęsienie ziemi z 1755 roku, potem powodzie i pożary, a na końcu ambitni politycy.
Ale jeszcze te mosty… Przejazd mostem 25 de Abril, wyglądającym jak ten w San Francisco, wysoko nad lustrem Tagu robi wrażenie. Jeszcze większe chyba wrażenie wywołuje przejazd nowszym mostem – Vasco da Gama. Szczególnie w nocy, specyficznie oświetlony, długi most wydaje się nierealny.
Niedaleko stolicy znajdująca się Sintra, obfituje w obiekty historyczne, które na zdjęciach prezentują się wspaniale. Palácio Nacional de Sintra w centrum miasteczka nie rozczarowuje. Za to Palácio Nacional da Pena zaskakuje in minus. Eklektyczna budowla z XIX w., zlokalizowana wysoko na wzgórzu, wymaga sporego wysiłku by tam dotrzeć. Z daleka budzi ciekawość. Z bliska dostrzegasz zagrzybione ściany, czarne plamy w przejściach. Dość fatalne wrażenie. Wewnątrz na szczęście sporo jest interesujących eksponatów z epoki, ładne wyposażenie wnętrz, ale dlaczego z zewnątrz obiekt jest miejscami tak zaniedbany?
Nie wytrzymałem i zapytałem kolejnego biletera (kilka razy sprawdzają tam bilety…), dlaczego obiekt znajduje się w tak złym stanie. Wyjaśnił, że to wilgotne powietrze znad Atlantyku niszczy ściany i nawet gdyby je remontować, po kilku latach byłoby tak samo, a przecież jako turysta nie chcę widzieć rozstawionych wokół rusztowań.
Dość pokrętne wytłumaczenie. Gdyby w ten sposób traktować zabytki w Polsce, przy deszczach jakie tu mamy, nasze pamiątki historyczne dawno by się rozpłynęły…
Po powrocie, zastanawiając się nad Portugalią, mam mieszane uczucia. W sumie ciekawy kraj, ładne krajobrazy, fajne plaże, sympatyczni ludzie, specyficzna kuchnia – strasznie lubią kartofle, ale też dużo tu smacznych owoców morza, dobre wino, miasta ciekawe, które wiele by zyskały, gdyby ktoś zadbał o budynki.
Byliście w Portugalii, widzieliście – co sądzicie?
Nie byliście – pojedźcie sami, aby wyrobić sobie opinię.