Wielkim osiągnięciem Unii Europejskiej było porozumienie się większości państw członkowskich w sprawie otwarcia granic dla obywateli w ramach układu z Schengen. Dzięki temu w strefie Schengen przejścia graniczne zlikwidowano, jadąc autostradami granic nie zauważamy.
Niestety po ostatniej wielkiej fali migracji do Europy oraz szczególnie po atakach terrorystycznych w Paryżu i Brukseli wznowiono kontrole na niektórych granicach. Wracając z nart, staliśmy w ogromnym korku na granicy Austrii i Niemiec, ponieważ tam kontrolę ponownie wprowadzili Niemcy. Niedawno znajomi jechali przez Francję, Belgię, Holandię i Niemcy do Polski. Zaliczyli godziny stania w korkach na granicach Belgii z Holandią oraz Holandii z Niemcami.
Zapytacie skąd te korki. Kiedyś na granicy, na autostradzie było kilka budek do kontroli dokumentów, więc cały ruch mógł rozkładać się na kilka równoległych strumieni. Dzisiaj zamiast kilku pasów z kontrolą graniczną jak było kiedyś, odpowiednie służby robią po prostu zwężenie na autostradzie i z trzech czy dwóch pasów robi się jeden.
I na tym jednym pasie kontrolują pojazdy/pasażerów… Jak im się ktoś nie podoba, odsyłają na bok do dokładniejszej kontroli. Powoduje to oczywiście gigantyczne korki. Takie Schengen jest gorsze niż brak traktatu. Na szczęście dla nas, na granicy polsko-niemieckiej budki jeszcze stoją. W razie czego chociaż tutaj może nie będzie takich wielogodzinnych korków.
Po zamknięciu granic państw na „szlaku bałkańskim” oraz po podpisaniu umowy UE z Turcją o odsyłaniu do Turcji nielegalnych imigrantów, ich liczba zaczęła spadać. Ostatnio Niemcy, do których trafiło w minionym miesiącu zdecydowanie mniej imigrantów niż poprzednio ogłosiły, że mają nadzieję w maju znieść kontrole na granicy z Austrią.
Jest więc szansa, że chociaż ten kierunek się odblokuje, co ma znaczenie dla turystów na czas zbliżających się wakacji. Z kierunkiem zachodnim będzie chyba gorzej, bo tam kontrole wynikają z zagrożenia terrorystycznego i na razie nie słychać by poziom tego zagrożenia zmalał…