Będąc w Londynie, postanowiliśmy odwiedzić Harrodsa. Sklep znany, ekskluzywny. Wśród klientów zauważyłem osoby elegancko ubrane, panie w kapeluszach z wielkim rondem. Powiało wielkim światem.
Przy wejściu poproszono o zdjęcie plecaka z pleców i noszenie go w ręku. Potem zrozumiałem dlaczego. Sprzedawane tu artykuły do najtańszych nie należą, wystrój wnętrza jest elegancki, co kawałek stoi “na baczność” pan lub pani (w czarnych garniturach/garsonkach), którzy mają pomagać w robieniu zakupów.
Na jednym z pięter przyjrzałem się produktom – jakieś artykuły do udekorowania domu. Niewielka rzeźba w postaci jaja z dziurą na stożkowej podstawce kosztowała 1100£ – zacząłem się baczniej przyglądać cenom. Pudełko wykonane z różnych gatunków drewna, z inkrustowaną amerykańską flagą kosztowało sporo ponad 4 tys. £, a figurka, chińska w typie, chyba z barwionego szkła, wysoka na ok. 1 m kosztowała… 110.000£. Tak, sto dziesięć tysięcy, długo przyglądaliśmy się cenie i figurce. Chyba nie znam się na sztuce. Jakoś figurka nie wyglądała na tak cenną.
A gdyby tak zahaczyć ją torebką, czy plecakiem – człowiek by się nie wypłacił. Lepiej byłoby za tą cenę rozbić Astona Martina – fun byłby większy. Chyba płaci się tu przede wszystkim za ekskluzywność robionych zakupów. No cóż różne są potrzeby.
Ale nie martwcie się – przecież idą Święta i… wyprzedaże. Zwierzęta przemówią ludzkim głosem, a ceny się uatrakcyjnią. Przyjemnych zakupów!