Na początku naszej przygody z Unią Europejską, jeśli ktoś chciał jechać do państwa Unii i nie wykupił prywatnie ubezpieczenia zdrowotnego, powinien był załatwić w NFZ druk E111.
Od 1 stycznia 2006 r. formularz E111 został zastąpiony Europejską Kartą Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), szerzej znaną jako The European Health Insurance Card (EHIC).
Karta jest dowodem, że jej posiadacz jest uprawniony do świadczeń zdrowotnych w ramach lokalnego systemu w swoim kraju, potwierdza także zgodę ubezpieczyciela na pokrycie niezbędnych (z przyczyn medycznych ) kosztów leczenia w trakcie pobytu za granicą. Kosztów, dodajmy, objętych systemem powszechnej ochrony zdrowia w kraju pobytu.
Czy warto korzystać z Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego?
Na pewno jest taniej, bo nie wykupujecie dodatkowego ubezpieczenia, ale…
EKUZ pokrywa koszty leczenia w państwach UE i EFTA, czyli jeśli pojedziecie na Chorwację, do Andory lub na wyspę Jersey, to tam już nie będziecie nią objęci.
W ramach EKUZ pokrywane są standardowe koszty leczenia objęte powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym w danym kraju. Jeśli jedziecie na narty, przewóz śmigłowcem w razie wypadku nie jest usługą standardową. Pacjent płaci prywatnie, a to kosztuje.
Odzyskanie pieniędzy też nie jest proste. We Francji na przykład płaci się lekarzowi, a potem można ubiegać się o zwrot w lokalnej kasie chorych. Już ja to widzę jak polski turysta, nie znający francuskiego, załatwia formalności w Caisse Primaire D’Assurance Maladie… A i tak zwracają tylko ok. 70% ceny. Chyba lepiej ubiegać się o zwrot z NFZ.
Oczywiście należy korzystać tylko z usług jednostek służby zdrowia, które mają podpisaną umowę z lokalną kasą chorych. Na pewno taka lista jest łatwo dostępna…
Poza tym w miejscowościach wypoczynkowych często lekarze przyjmują prywatnie i EHIC ich nie zainteresuje.
I jeszcze cytat ze strony NFZ: “EKUZ nie zapewnia pokrycia przez NFZ kosztów transportu medycznego do Polski oraz opłat za świadczenia zdrowotne, obowiązujących w większości państw. Aby uniknąć obciążenia tymi kosztami, wskazane jest wykupienie dodatkowego prywatnego ubezpieczenia.”
Nasuwa się pytanie – to po co EKUZ?
Jeśli jeszcze Was to nie zniechęciło, odsyłam na stronę NFZ dot. ochrony zdrowia w UE.
Ja, przed wyjazdem, idę prywatnie wykupić ubezpieczenie…
No tak niby jesteśmy w Unii ale co z tego? Nawet w naszym kraju ciężko jest się dostać do jakiegokolwiek lekarza, trzeba mieć aktualną książeczkę ubezpieczeniową nawet dla 2 letniego dziecka. Jestem zdania, że najlepiej wszystko załatwia się prywatnymi ubezpieczeniami zdrowotnymi. Fakt są one drogie, ale posiadając takie “cudeńko” nie czekasz w kolejce miesiącami aż ktoś zechce wykonać Ci rutynowe badanie. Tym bardziej ubezpieczenie turystyczne. Nie wyobrażam sobie przebywać za granicami kraju bez odpowiedniej polisy. Nerwy nie dały by mi się cieszyć pobytem w innym kraju.
Pozwole sobie dorzucic gorzka pigulke dla turysty. We Francji, Belgii owszem zwracaja te 70% kosztow wizyty u lekarza (% zalezy od specjalnosci), ale przynajmniej bez bolu francuski lekarz wystawia rachunek na podstawie ktorego mozna ubiega sie o zwrot ewentualnie we wlasnym kraju. Mnie nie udalo sie “wydebic” rachunku od polskiego lekarza-tanszy okazal sie szybki bilet powrotny. Przykre, ze takie sa realia.