Dni słoneczne, coraz cieplejsze zachęcają do prac ogrodowych i spacerów. Ostatnio wystawiłem się nieco dłużej na promienie słoneczne. Dzień aktywności na powietrzu minął przyjemnie, ale wieczorem okazało się, że szyja i ręce solidnie się zaczerwieniły. Od ostatniego lata człek już zapomniał, że na słońce warto uważać.
Przed snem posmarowałem skórę emulsją “po opalaniu” – miała złagodzić poparzenia słoneczne. Rano, na wszelki wypadek, posmarowałem czerwone miejsca kremem z filtrem UV50. Byłem pewien, że tym razem słońce mnie nie dopadnie.
Słońce nie dopadło… Ale wieczorem skóra zaczęła swędzieć i pojawiła się wysypka. Czujecie to – poparzona skóra, która zaczęła swędzieć. Zacząłem się zastanawiać, co jest tego przyczyną. Czy przyplątało się jakieś uczulenie? Dodam, że nie jestem alergikiem. Ale wszystkim nam się tak wydaje, dopóki nas coś nie zaskoczy. Wapno i pierwszy medykament przeciwalergiczny nie specjalnie pomogły.
Tak mnie tknęło i przyjrzałem się owym emulsjom i kremom, które miały zabezpieczyć skórę. Emulsja była “z poprzedniego sezonu”, niestety już przeterminowana o rok. Krem był przeterminowany jeszcze bardziej. Stary, a głupi – pomyślałem. Podczas zakupów w supermarkecie zwracamy uwagę na datę przydatności do spożycia twarożku, czy mięsa, a tu taka beztroska! Szczęśliwie mocniejszy lek antyalergiczny zaczął pomagać.
Wniosek jest prosty – stara chemia nie służy zdrowiu. Przed wyjazdem na wakacje przejrzyjcie swoje zasoby kremów, emulsji etc. Wywalcie wszystko, co stare. Ze świeżymi specyfikami plażowanie i wędrówki pod ciepłym słońcem południa nie skończą się źle.