Parę dni temu obejrzałem w telewizji na kanale BBC Knowledge dwa krótkie seriale dokumentalne: “Krucjaty” oraz “Jerozolima: narodziny świętego miasta”.
Oba w ciekawy sposób prezentowały informacje historyczne i w pewnych aspektach poruszały podobne, momentami wręcz te same tematy – kwestie religii i historię Jerozolimy. Na marginesie Jerozolima to jeszcze jedno miejsce na naszej długiej liście do zwiedzenia…
Programy interesująco przedstawiały z jednej strony dzieje Jerozolimy jako świętego miejsca trzech wielkich religii monoteistycznych, z drugiej fragment historii konfliktów religijnych, szczególnie zderzenia chrześcijaństwa z islamem.
Programy na pewno warte są obejrzenia, może będą jeszcze powtarzane. Ja natomiast wspominam tu o nich, ponieważ w czasie ich oglądania po raz kolejny przyszła mi do głowy pewna myśl.
Jak dziwny jest nasz świat, gdzie wyznawcy judaizmu, chrześcijaństwa i islamu wierzą w tego samego boga, choć różnie go nazywają. W swych świętych księgach odwołują się do tych samych proroków. Ale już od wieków nie potrafią współżyć ze sobą w pokoju.
Chrześcijanie mieli swoje krucjaty, islam miał dżihad. Chrześcijanie o krucjatach wolą nie pamiętać, a niestety duch dżihadu powrócił. Rozwój naszej cywilizacji idzie generalnie w dobrym kierunku, wielkie wojny stają się historią, zdziczenie jest jakby mniejsze. Szkoda byłoby zmarnować szanse jakie przed nami się otwierają.
W nadchodzącym roku, chciałbym życzyć by wszyscy zrozumieli, że przemoc nie jest sposobem rozwiązania problemów i nie przynosi dobrych owoców, że terror nic nie daje poza budową jeszcze większej nienawiści.
Tylko czy jakikolwiek fundamentalista jest w stanie racjonalnie oceniać sytuację?
Niech więc zaślepieni przejrzą na oczy. W czasach, gdy “człowieczeństwo” wreszcie zaczyna mieć właściwy sens, kiedy prawa człowieka nabierają znaczenia, obyśmy mogli żyć zgodnie z naszymi przekonaniami i w spokoju.