Jak to u nas bywa, zgodnie z przysłowiem, kwiecień często przeplata nam pogodę, tym razem zimę przygnał solidniejszą. Gdzieniegdzie jeszcze sypnął śniegiem.
Zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Aczkolwiek ogólnie chyba jest jednak teraz inaczej. Bywały niegdyś zimy solidniejsze, mroźniejsze i sypiące śniegiem, a potem nadchodziła wiosna cieplejsza, już nawet w kwietniu.
Obecnie mamy kiepską, ciepławą zimę i kiepską chłodnawą wiosnę. To ja już wolę jakąś zdecydowaną pogodę. Myślę, że wszyscy chcielibyśmy mieć zimą zimę, a latem lato. Ale natura nam się nie synchronizuje…
Kiedy w niedzielę wyjechaliśmy z domu, było 11°C, pojawiła się ciemna chmura i zaczął padać deszcz, który wkrótce zaczął się odbijać od jezdni. Dziwne. Po chwili poczęła solidnie padać jakaś gęsta zbitka śniegu i gradu.
Auto w krótkim czasie zasypało dość mocno tym mokrym białym czymś. Trzeba było szyby oczyścić, żeby było cokolwiek widać. Kiedy wracaliśmy, wyjeżdżając spod owej chmury zauważyłem, że temperatura była już na poziomie 4°C. Fajne są takie zjawiska.
Przypomniała mi się zima. Ale ta prawdziwsza, w górach. Tam śnieg jest “na miejscu”, można z niego korzystać. Jeszcze ciągle zimą trzyma tam mróz, jak długo tak będzie? W tym roku było tam w lutym jakby cieplej…
No, ale za chwilę majówka i to w dobrym układzie dłuuugiego weekendu. Oby była ciepła i słoneczna. Czego życzę Wam i sobie!