W krótkim czasie kolejny wulkan daje się we znaki podróżnym. Tym razem od paru dni trwa zamieszanie w Ameryce Południowej spowodowane wybuchem 4 czerwca chilijskiego wulkanu Puyehue-Cordón Caulle. Na stronie NASA możecie zobaczyć złożone ze zdjęć satelitarnych ciekawe wideo obrazujące emisję pyłów.
W zależności od kierunku wiatru, problemy mają Chile, Brazylia, Argentyna i Urugwaj oraz Kolumbia i Paragwaj, co zrozumiałe bo są relatywnie dość blisko wulkanu. Co ciekawe w niedzielę i poniedziałek problemy wystąpiły także znacznie dalej, bo aż 10.000 km – loty wstrzymywane były nad południowymi obszarami Australii i Nowej Zelandii, uziemiając także pasażerów na Tasmanii. Obecnie tam jest już lepiej. Pyły wulkaniczne znajdują się na większej wysokości, więc od wczorajszego wieczora zostały przywrócone normalne loty.
W newsach, w wypowiedziach specjalistów ciągle pojawia się niepewność co do efektów jakie może wywołać popiół wulkaniczny przy różnych poziomach stężenia jego cząstek w powietrzu – czy uszkodzi silniki samolotu, czy nie.
Może wreszcie wykonane będą jakieś ostateczne testy, badania i ich wyniki określą jasne warunki kontynuowania lotów w danej sytuacji, zamiast “na wszelki wypadek” odwoływać loty i skazywać pasażerów na koczowanie na lotniskach.
Chile ma wiele aktywnych wulkanów, jak Islandia – to może nie wróżyć za dobrze.