Pekin (Beijing) - parę słów o...
Na następnej stronie znajdziesz opisy ciekawych miejsc w Pekinie i okolicach (Wielki Mur).
Na poprzedniej stronie znajdziesz informacje generalne dotyczące Chin: wizy, zdrowie, waluta, język, obyczaje etc.
Nazwa miasta zmieniała się w różnych momentach bogatej historii kraju. Beijing oznacza Północna Stolica. Nazwę tę nadał miastu w 1403 r. cesarz z dynastii Ming, Zhu Di. W Polsce używamy słowa Pekin, pochodzącego (lekko zmieniona wymowa) od Peking. Ten ostatni termin do dzisiaj funkcjonuje w niektórych językach. Pochodzi od francuskich misjonarzy sprzed ok. 400 lat. Jest starszą formą wymowy, która ewoluowała w dialekcie mandaryńskim do dzisiejszej Beijing (transkrypcja pinyin - spójrz na opisane wcześniej kwestie językowe). Po drodze środkowe "k" przeszło w "j" [wym. dź/ć]. Zapis chiński pokazany jest w prawej kolumnie tej strony.
Stolica Chin jest wielka i pełna kontrastów jak ten kraj. Miasto (jak i całe państwo…) skupiało się wokół cesarza.
Interaktywna mapa spozycjonowana na Pekin, obszar Zakazanego Miasta.
Tak więc w centrum są pałace Zakazanego Miasta, które pierwotnie, obejmując kilka dzisiejszych dzielnic było otoczone murami w miejscu, gdzie dzisiaj biegnie linia obwodowa metra (nr 2). Nazywano je miastem wewnętrznym. Jego rozszerzeniem było miasto zewnętrzne rozciągające się na południe i obejmujące obszar, na którym jest Świątynia Nieba. Widać ten układ ciągle na planach Pekinu, w przebiegu ulic.
Przyjazd
Wylądowaliśmy na lotnisku w Pekinie wieczorem. Aktualny czas w Pekinie: . Dość długo czekaliśmy na bagaż. Jako, że był to lot wewnętrzny, nie było kłopotów z odprawą. Przy wyjściu stali taksówkowi łowcy frajerów. Jeśli chcecie jechać taksówką, lepiej bierzcie ją z postoju. Metro to na pewno najlepsza opcja transportu do miasta. Linia Airport Express dojeżdża do terminali 3 i 2. Koszt biletu na tą linię jest wyższy niż normalny i wynosi 25¥, za inne linie trzeba płacić osobno.
Pekin, stolica Chińskiej Republiki Ludowej, to olbrzymie miasto. Dla naszego chińskiego przewodnika na Wielkim Murze byliśmy pierwszymi Polakami z jakimi miał do czynienia. Zapytał nas ile obywateli żyje w Polsce. Kiedy usłyszał, uśmiechnął się i stwierdził, że w ich skali to jedno miasto - prawie tyle ile ma sam Pekin. Obecnie zamieszkuje tu około 30 mln ludzi. Rodzi to określone problemy. Dostarczenie czystej wody pitnej, czy zanieczyszczenie powietrza. I to nie, jak myślałem, przez działalność przemysłową. Tej, jak powiedział przewodnik, nie ma za wiele w samym Pekinie. Problemem są samochody, miliony samochodów na stosunkowo małej powierzchni. Dodatkowo dotkliwy problem to burze i silne wiatry nanoszące nad miasto piasek.
W połowie marca robiło się już ciepło. W ciągu dnia było 15-18°C, chociaż czasami dawał się we znaki wiatr. Trafiliśmy akurat na słoneczną pogodę. Kiedy wyjeżdżaliśmy drzewa zaczęły się zielenić, wiosenne krzewy miały kwiaty.
Aktualna pogoda w Pekinie.
Transport
Najlepszym środkiem transportu w Pekinie jest metro, jeśli oczywiście stacje są w pobliżu interesujących Was miejsc. Generalnie ceny biletów zależą od długości trasy, za wyjątkiem, jak wspomniałem wyżej, dojazdu na lotnisko. Czujność wskazana w przypadku linii nr 2. Jest to pętla (mniejsza) wokół centrum, można pojechać w obu kierunkach. Podobnie jest z linią 10 - większą pętlą. Aby trafić najkrótszą drogą do stacji przeznaczenia, zwróćcie uwagę w którą stronę jedzie metro, jaka jest następna stacja - nie warto objeżdżać całego centrum miasta… Logo metra w Pekinie:
Jeśli planujecie dużo jeździć po Pekinie, warto zainwestować w kartę Yikatong. Można ją zasilać różnymi kwotami i potem opłacać nią transport (nie tylko metro), a także płacić w niektórych sklepach czy restauracjach.
Autobusy raczej sobie darujcie. Są przepełnione i informacji po angielsku brak. Pozostają taksówki. Są niedrogie, trzeba tylko uważać na oszustów. Generalnie ilość informacji po angielsku była ograniczona.
Ciekawostka a propos autobusów. W porze popołudniowej, niedaleko placu Tiananmen, na przystanku autobusowym stała spora grupa oczekujących pasażerów. Wśród nich uwijała się grupka ludzi w żółtych kurtkach, niektórzy z megafonami w garści, przez które pokrzykiwali w około. Podszedłem z ciekawości bliżej. Okazało się, że "żółci" to ustawiacze, którzy pilnowali, aby ludzie nie tłoczyli się byle jak, tylko od razu ustawiali w kolejki do drzwi autobusu. I rzeczywiście tłum był uformowany w 3 kolejki. Podjechał autobus otwierając drzwi przed nosem kolejkowiczów, a żółci pokrzykiwali, aby ludziska szybciej wsiadali do środka. Ot jaka organizacja!
Jedzenie
Pekin nie słynie z kulinarnych ekscesów jak Kanton. Tym niemniej i tutaj można zjeść ciekawe charakterystyczne potrawy kojarzone z lokalną kuchnią.
Kaczka po pekińsku
Szukając informacji o Pekinie znalazłem adres restauracji, która miała najdłuższą historię serwowania kaczki po pekińsku. Była to Quanjude przy Qianmen Dajie. Ale okazało się, że tej ulicy "nie ma". Szczęśliwie Quanjude ma więcej restauracji. Po długich poszukiwaniach trafiliśmy do jednej przy południowo-wschodnim skraju placu Tiananmen.
Kelnerka, która nas obsługiwała mówiła świetnie po angielsku. Była w stanie nam zaproponować co wybrać, wyjaśnić jak się kaczkę jada. A robi się to specyficznie. Z uwagi na to, jedna kaczka na 2 osoby to odpowiednia proporcja. Podanie kaczki po pekińsku to cały rytuał.
Podjechał do nas kucharz w białej czapie. Na wózku miał półmisek z upieczoną kaczką. Stanął obok stolika i ostrym nożem naciął skórę na piersi kaczki w kilku miejscach. Były to specyficzne cięcia i robił je fachowo. Po czym ściął skórę z piersi, w postaci plasterków. Co ciekawe zauważyłem, że skóra odstawała od mięsa. Te kawałeczki wyłożył nam na talerz. Kelnerka wytłumaczyła, że to najsmaczniejsze kąski i dlatego podaje się je na początku. Potem skroił skórkę z innych części. Na koniec pokroił mięso w małe cząstki. Najwyraźniej miało dla nich mniejsze znaczenie.
Kaczkę po pekińsku serwuje się z cienkimi plackami, z sosem śliwkowym, z płatami ogórka i szalotką. Moczy się kawałki kaczki w sosie, zawija w placku z kilkoma kawałkami ogórka i szalotki. Smakowo dość ciekawe. Skórka jest chrupiąca i ma cienką warstwę tłuszczu. Szczególnie chrupiąca jest ta z piersi. Smaku dodaje sos i warzywa. Zawiniątko w placku robi się spore i nieporęczne – spróbujcie je włożyć do ust pałeczkami.
Kelnerka zaproponowała nam również zupę na kaczym tłuszczu. Wyglądała jak mleko i smakowała mdłym tłuszczem – nie polecam. Można domówić kosteczki z kaczki do poogryzania. Co też uczyniliśmy, nie z głodu, a z ciekawości. Szczerze – nic w tym specjalnego. Niewiele mięsa na tych kościach pozostało.
Na koniec zabawna sprawa. Pani przyniosła nam kartę z reklamą firmy i indywidualnym numerem kaczki, którą nam zaserwowali. Zastanawia mnie unikalność tego numeru. Jeśli Wasza kaczka także będzie miała numer 292812, to jest to stara, zużyta, nasza kaczka...
Dla porządku dodam, że oczywiście są serwujące kaczki po pekińsku restauracje tańsze i podobno aktualnie nawet lepsze, jak choćby sieć Guolin. Ale nie znaleźliśmy, nie testowaliśmy.
Hot pot
Innym specjałem z którego znany jest Pekin to hot pot z jagnięciny. Jest to potrawa typu "zrób to sam". Na środku stołu stoi specjalne naczynie, bo trudno nazwać je garnkiem. Coś na kształt miski na stojaku z kominem pośrodku. W środkowej rurze żarzy się węgiel, który rozgrzewa bulion w misce. Na początku rura jest przedłużona i przy takim kominie szybciej się rozgrzewa zawartość miski. Po jakimś czasie górną część zdejmują, a krótszy komin zapewnia wolniejsze żarzenie węgla.
Do bulionu wrzuca się mięso, owoce morza, warzywa, czy makaron zamówione wg uznania. Po ugotowaniu każdy sobie wybiera gotowe kawałeczki. Do tego jest sos, którym można przyprawiać i w którym moczy się ugotowane kąski. Smaczne. Przy użyciu pałeczek, zabawa zapewniona na długie chwile.
Trafiliśmy do najbardziej znanej restauracji hot pot w Pekinie - Dong Lai Shun (Wangfujing Dajie 198). Trochę trudno ją znaleźć. Idąc od stacji metra Wangfujing, trzeba minąć kilka sklepów zanim trafi się na deptaku, po prawej stronie na skromne wejście. Restauracja została założona w XIX w. przez przedstawiciela Hui (muzułmanie). Pełna nazwa na neonie, pod krzaczkami to Dong Lai Shun Muslim Restaurant.
Serwują jagnięcinę i wołowinę halal – istotne dla muzułmanów. Jedzenie było dobre, z jednym wszakże zgrzytem. Obsługa w ogóle nie mówiła po angielsku. Chcieliśmy się dowiedzieć, jak najlepiej jeść hot pot, jakie dobrać ingrediencje etc. Słyszeliśmy jedną odpowiedź na każde pytanie yes, yes. Prosiliśmy o pomoc kolejne osoby z obsługi, efekt był ciągle ten sam. W końcu poddaliśmy się. Rozejrzeliśmy się po sali co robią Chińczycy, jak i co jedzą. Kierując się obrazkami z menu zamówiliśmy różne mięsa, warzywa i makaron.
Miejsce musi być bardzo zacne. Kiedy przyszliśmy wczesnym wieczorem, nie było problemu ze stolikiem, aczkolwiek było pełno. Wychodząc, widzieliśmy ogromną kolejkę oczekujących na wolne miejsca.
Na następnej stronie znajdziesz opisy ciekawych miejsc w Pekinie i okolicach (Wielki Mur).