Teneryfa (hiszp. Tenerife)
Więcej informacji na temat Wysp Kanaryjskich (ceny, bezpieczeństwo etc.) znajdziesz na poprzedniej stronie.
Teneryfa jest największą wyspą archipelagu Wysp Kanaryjskich. To najgęściej zaludniona wyspa Hiszpanii, z najwyższą górą Hiszpanii – Teide 3718 m.n.p.m.
Panuje tu przyjazny klimat z dużą liczbą słonecznych dni i ze średnią temperaturą 20° - 22°C zimą i 26° - 28°C latem. Niosące wilgoć wiatry i chłodne prądy oceanu wpływają łagodząco na temperaturę, ale także generują czasami chmury, głównie po północnej i północno-wschodniej stronie wyspy. Wiatry, prądy i ukształtowanie terenu powodują, że pomiędzy różnymi obszarami wyspy, nawet nieodległymi, mogą w tym samym czasie wystąpić spore różnice pogodowe.
Dojazd
Na Teneryfie ruch pasażerski obsługują 2 lotniska: południowe - Aeropuerto de Tenerife Sur i północne - Aeropuerto de Tenerife Norte.
Główne porty obsługują ruch promowy.
Historia
Najstarsze odkryte siedlisko ludzkie na wyspie pochodzi z roku ok. 200 p.n.e. Mieszkańcy - Guanczowie, prowadzili dość proste życie. Z opisów pierwszych odkrywców wynika, że narzędzia i stroje lokalnej ludności przypomniały okres epoki kamiennej.
Na długo przed konkwistą Teneryfa była królestwem, rządzonym przez jednego władcę z Adeje, na południu. Po śmierci Tinerfe el Grande jego dzieci, nie mogąc dojść do porozumienia, podzieliły wyspę na 9 małych królestw.
W kwietniu 1494 r. Alonso Fernández de Lugo rozpoczął podbój wyspy. Połowa królestw Teneryfy szybko uległa, druga połowa walczyła z najeźdźcami aż do końca roku, poddając się Koronie Kastylijskiej 25 grudnia.
Wielu Guanczów uczyniono niewolnikami, wielu zginęło od chorób przywleczonych na wyspę. W ciągu kolejnego stulecia silna kolonizacja i imigracja z innych obszarów Imperium, zmarginalizowała dawną kulturę. Rosnąca populacja przyczyniła się do wycięcia lasów pod nowe uprawy. Pojawiły się na Teneryfie plantacje trzciny cukrowej, potem winorośli, bananów etc.
Przez wiele lat była Teneryfa miejscem tranzytowym dla wypraw kolonizujących Nowy Świat. Wielu też jej mieszkańców emigrowało w poszukiwaniu lepszego życia. Wyspa była obiektem ataków piratów, a także w 1797 r. Brytyjczyków pod wodzą Admirała Nelsona, który tu stracił swoją prawą rękę.
W okresie 1833 – 1927 Santa Cruz de Tenerife była stolicą całego Archipelagu. W 1927 r. "podzielono" stolicę Wysp Kanaryjskich i funkcję tę sprawują wspólnie Santa Cruz de Tenerife oraz Las Palmas de Gran Canaria. W okresie dyktatury Franco, w wyniku prześladowań i biedy, wielu mieszkańców wyemigrowało do krajów Ameryki Łacińskiej.
Pochodzenie wyspy sugeruje pytanie, czy są tam aktywne wulkany. Obecnie nie ma. Zapisy historyczne wymieniają erupcji w XVIII w. (największa w 1706 r. pogrzebała Garachico). Ostatnia erupcja miała miejsce w 1909 r.
Co ciekawego można zobaczyć
Mieszkaliśmy na Teneryfie w Playa de las Americas, na południowym skraju wyspy. Plaże w pobliżu naszego miasta były ciemne, z szaro-brązowym piaskiem. W słoneczny dzień jest on strasznie gorący. Trudno przejść gołą stopą, potrzebne są klapki kąpielowe. Z kolei na skalistym brzegu można obserwować małe kraby.
Dość zaskakujący dla nas był widok zaśmieconych ulic. Sytuacja, gdy ktoś, idąc ulicą wyjmuje ostatniego papierosa z pudełka i wyrzuca to pudełko na chodnik, zamiast do pobliskiego śmietnika była znamienna. W okolicach McDonald's na ziemi walały się podeptane kubki po napojach. W nocy służby miejskie musiały usuwać sterty śmieci z ulic. Ciekawe, czy to turyści z dala od domu nagle w ten sposób musieli odreagować?
Nocą życie w Las Americas rozkwitało. Głośna muzyka w pobliskich barach i restauracjach, krzyki młodych ludzi były zwykłym objawem dobrej zabawy.
Niedaleko znajduje się port Los Cristianos, z którego płyną promy pasażersko-samochodowe np. na La Gomerę.
Możecie odwiedzić Aquapark "Aqualand Costa Adeje" przy Avenida Austria 15, w Adeje – można się tu kąpać, ale i także oglądać występ delfinów. Tresura delfinów dała efekty i program był dość ciekawy. Samo miejsce ma wiele wodnych atrakcji, basenów, zjeżdżalni - większych, mniejszych etc. W sezonie bywa tu tłoczno, a najcenniejszym zasobem są leżaki przy parasolu, który daje cień.
Czynne jest od 10:00 do 17:00, a w lipcu i sierpniu do 18:00, pokaz delfinów o 15:30, a w lipcu i sierpniu 12:45-13:30. Bilet wstępu (park + pokaz) normalny kosztuje 22,50 €, a dzieci w zależności od wzrostu płacą mniej - 16 € lub 8 €. Przy zakupie online jest taniej, np. bilet normalny kosztuje 20 €.
Jest też niedaleko Aqualandu inny, otwarty w 2008 r. park wodny - Siam Park, trochę w stylu azjatyckiej (tajskiej) laguny. Jedną z atrakcji jest wielka sztuczna fala, na której można surfować.
Otwarte latem od 10:00 do 18:00. Bilet wstępu normalny 33 €, a dzieci 3-11 lat 22 €, bilet łączony ze wstępem do Loro Parque (Twin ticket) ceny odpowiednio 56 € i 37,50 €.
Oba powyższe parki znajdują się niedaleko Las Americas. Od oceanu oddziela je autostrada TF-1, są po jej wewnętrznej stronie.
Jest na wyspie kilka plaż oceanicznych z jasnym piaskiem. W większości są sztuczne. Nieco na północ od Santa Cruz de Tenerife jest chyba najbardziej znana taka plaża Playa de las Teresitas, ponoć piasek przywieziono tu z Sahary.
Park Narodowy Teide (hiszp. Parque Nacional del Teide)
Park wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Usytuowany jest, jak i sam masyw Teide, mniej więcej w centrum Teneryfy. Dojazd umożliwiają drogi prowadzące z różnych części wyspy:
TF-21 z północy (La Orotava) oraz z południa (np. Las Americas poprzez TF-51)
TF-24 z północnego-wschodu, wzdłuż grani (z La Laguna i Santa Cruz)
TF-38 z zachodu
My próbowaliśmy... wszystkich tych dróg. Mają nieco inną specyfikę, zapewniają inne widoki. Generalnie są górskie i kręte – na masyw jakoś trzeba się wspiąć. Jeśli macie szansę wybrać się na Teide więcej niż raz, wybierzcie różne szlaki dojazdowe.
Na szczyt Teide wjeżdża kolejka linowa. Można podjechać autem i zostawić je na parkingu przy dolnej stacji. Sam szczyt jest zamknięty dla turystów. Można tam wejść tylko ze specjalnym zezwoleniem. Z górnej stacji można jeszcze podejść kawałek do góry. Są dostępne dwie opcje, na prawo jest punkt widokowy Mirador de la Fortaleza z szeroką panoramą także północnej części wyspy, a na lewo Mirador del Pico Viejo, z widokiem na niższy krater wulkanu.
Środek Teneryfy to wielki płaskowyż, a właściwie wielka kaldera wulkaniczna (Las Cañadas del Teide) ze stożkiem Teide wystającym pośrodku.
Widoki z Teide są niesamowite – widać kształt Teneryfy, w oddali majaczą Gran Canaria, La Gomera i La Palma. Po północnej stronie wyspy częściej zbierają się chmury - gdzieś tam w dole biała kołdra pokrywa północne brzegi... Rozpościerający się poniżej szczytu płaskowyż, to dość niesamowity księżycowy krajobraz wulkaniczny. Wszystko to robi duże wrażenie. Warto tu przyjechać.
Ciekawostką jest fakt, iż zimą Pico del Teide pokryty jest śniegiem.
Kolejka kursuje z dolnej stacji (La Rambleta, 2356 m.n.p.m.) od 09:00 do godz. 16:00 – ostatni wjazd na górę (poziom 3555 m.n.p.m.). Ostatni zjazd z góry o 16:50. W warunkach złej pogody, silnych wiatrów kolejka może zostać zatrzymana. Koszt biletu normalnego to 25 €, dzieci (poniżej 14 lat) 12,50 €. Bilet w jedną stronę 12,50 € i 8 €. Przy zakupach przez Internet zauważyłem, że kupując bilety na przejazd poranny, tj. 09:00-10:00 są one chyba tańsze.
Uwaga - proszę, nie wybierajcie się tam w szpilkach! Wygodne, sportowe obuwie zapewni bezpieczeństwo, tak jak i krem z filtrem UV. Dodatkowo pamiętajcie o wysokości. Jeśli ktoś ma problemy z oddychaniem, czy z sercem, niech nie ryzykuje.
Link do strony operatora kolejki na Teide (j. ang.).
Baza Teide, czyli płaskowyż to właściwie pustynia. Gdzieniegdzie widać lawę, z samego krateru spływają jęzory lawy, ale generalnie to skały i rumosz kamienny oraz żwir. Kolory dominujące to brązy i beże. Zieleni mało. Roślinność jest tu uboga, trochę traw, jakieś krzaki. Mimo, że jest tu dość wysoko i wiatr wieje, to jednak w dzień jest bardzo gorąco. Nieco niżej pojawiają się lasy iglaste, które szczególnie na północnych stokach (wilgoć) są momentami nawet dość gęste.
Pełno tu jaszczurek, to ich królestwo. Niektóre są małe jak nasze "zwinki", ale więcej jest takich nieco większych, tak ze 2 razy większych niż "zwinki". Są szaro-brązowe i pomykają po skałach i kamieniach.
Są na płaskowyżu wytyczone szlaki turystyczne. Jednym z nich się wybraliśmy na pieszą wędrówkę po pustyni. Ale musieliśmy się poddać, gdy szlak zniknął. Dwa razy wracaliśmy w to samo miejsce i nie mogliśmy znaleźć dalszego oznakowania. Generalnie jego jakość pozostawiała wiele do życzenia. Hiszpańskie znakowanie tras nie przypomina tego w Polsce. Wiele mogą się od nas nauczyć. Ten kto znakował nasz szlak chyba w którymś momencie stwierdził mañana i dał sobie spokój...
Wybierając się do parku Teide pamiętajcie, że panuje tu nieco inny klimat niż na brzegu wyspy. Latem w dzień jest bardzo gorąco, wieczorem temperatura gwałtownie spada. Trzeba być więc przygotowanym na to, a także pamiętać o obuwiu sportowym i butelce wody.
Północno-wschodni kraniec wyspy
Wybraliśmy się także na wycieczkę autem na północno-wschodni kraniec wyspy. Jest tam bardziej dziko, pustawo. Na grani głównego grzbietu rosną lasy zasilane mgłą, para skrapla się na drzewach i spływa po gałęziach. Na drzewach widać porosty. Na grani solidnie wiało i tu gorąco nie było. Bez sweterka byłoby kiepsko.
Jechaliśmy jak najdalej się dało, na koniec półwyspu, aż nam się droga skończyła. Trzeba przyznać, że momentami mieliśmy kłopoty, bo oznakowanie dróg na Teneryfie było tak kiepskie jak oznakowanie szlaków turystycznych. Drogi tu wąskie i kręte, trzeba zachować czujność.
Warto przystanąć w El Bailadero (droga TF-123, dojazd TF-12) widać obie strony wyspy, oba brzegi – północny i południowy, a widok z Mirador del Bailadero na Tagananę naprawdę jest ciekawy, strome góry, kręte drogi, w oddali ocean.
Miejscowości na północy wyspy
Możecie się przespacerować uliczkami Icod de Los Vinos. Zobaczycie tu wielki fikus, a przede wszystkim słynne smocze drzewo, które ma podobno 1000 lat, a rośnie tylko tu – na Wyspach Kanaryjskich. Obok stoi palma, razem to para z legend, zamieniona w drzewa.
El Garachico to małe, sympatyczne miasteczko zniszczone w dużym stopniu (szczególnie port) przez wulkaniczną lawę na pocz. XVIII w. Jednak wydaje się, że zachowało swój charakter. Nie ma tu piaszczystych plaż, tylko wulkaniczne bryły, tworzące brzeg morski. W centrum, przy głównym placu zobaczycie charakterystyczny biały kościół. Wygląda jak meksykańskie kościoły z małych miasteczek na filmach. Wydaje się być klasycznym przykładem architektury kolonialnej Hiszpanii. To bardzo różni Garachico od kurortów stworzonych dla turystów (jak np. Las Americas).
Park zoologiczny i botaniczny – Loro Parque
Loro Parque znajduje się na północy wyspy, w Puerto de la Cruz. Dojazd jest oznakowany. Wejście do parku tworzą charakterystyczne budynki wykonano we wschodnim (tajskim) stylu, z uwagi na zainteresowanie się tym miejscem tajskiej rodziny królewskiej. Przy wejściu zbudowano sadzawki z kolorowymi karpiami Koi. Jest tu także tajska wieś.
Oglądać można przedstawienia – np. tresurę lwów morskich. Inteligentne i sympatyczne zwierzaki, dobrze wytresowane, fajny spektakl. Jeśli usiądziecie blisko basenu, macie szansę być zmoczeni. Są w parku także pokazy tresury delfinów, orek, papug etc. Jest na co popatrzeć. Ważne, aby po wejściu do parku sprawdzić czasy przedstawień, żeby sobie rozplanować zwiedzanie i oglądanie – zorganizowanych jest bowiem po kilka sesji w ciągu dnia. Sprawdźcie ewentualnie stronę z informacjami o czasach przedstawień.
Wiele gatunków ryb i stworzeń morskich można zobaczyć w sporych akwariach, ale główne akwarium jest ciekawie zbudowane. Pod basenem jest przeszklony korytarz i idąc pod wodą widzi się płynące wokół i powyżej ryby, szczególną uwagę zwracają spore rekiny. Bestie podpływają blisko - robi to wrażenie. Pod kopułą Naturavisión wyświetlane są filmy przyrodnicze. Zobaczycie w parku także wiele ciekawych roślin, pięknych kwiatów.
Loro Park jest otwarty od 08:30 do 18:45 (ostatnie wejście 16:00). Bilet wstępu normalny 33 €, a dzieci 6-11 lat 22 €, poniżej 6 lat za darmo. Bilet łączony ze wstępem do Siam Park (Twin ticket) ceny odpowiednio 56 € i 37,50 €. Lepiej przyjechać do Loro Parque wcześniej i zarezerwować sobie trochę czasu na te wszystkie atrakcje.
Inne atrakcje
Droga do Maski (hiszp. Masca) jest znana wśród "wtajemniczonych" turystów. To kręta droga TF-436 w górach, na północno-zachodnim skraju wyspy, pomiędzy miasteczkami Buenavista del Norte, a Santiago del Teide, bliżej tego ostatniego. Jest wąska, serpentyny momentami są bardzo ciasne – to praktycznie zawroty. Prawie trzeba się zatrzymać i ruszyć na 1-nce, aby wykonać skręt. W niektórych miejscach widoczność jest na tyle słaba, że trzeba zatrąbić, by kogoś nie zahaczyć.
Sama wioska położona jest na stromych zboczach, domy pobudowane są na tarasach. Ponad doliną wznoszą się strome skalne ściany. Jest tu raczej sucho, wśród roślin wyróżniają się palmy i agawy. Widoki w Masca i ze szczytów ponad doliną są interesujące.
Jakiś turysta nam opowiadał, że jazda rozsypującą się drogą była tak emocjonująca, że koszula pękła mu na plecach. Nam odzież wytrzymała. Może dlatego, iż ostatnio drogę nieco poprawili, asfalt trzymał się kupy. Ale jazda była emocjonująca.
Historyczne centrum San Cristóbal de La Laguna (miasto zwane też La Laguna) znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Byliśmy w La Laguna, ale nie zrobiło to miasto na nas jakiegoś szczególnego wrażenia. Może dlatego, że jest duże i mniejsze miasteczka (jak np. Garachico) w większym stopniu zachowały swój pierwotny, malowniczy charakter.
Wyprawa łódką na wieloryby była średnio udana. Jakieś walenie zobaczyliśmy, ale nie były to wielkie wieloryby, jakie oglądamy w telewizji. Jakieś takie małe były, bardziej przypominały delfiny. Przez przezroczyste dno łodzi można było popatrzeć na nie pod wodą. Nawet fajne, ale pod pokładem było okrutnie gorąco i duszno, a na pokładzie wcale nie było lepiej. Wiało solidnie, fala była spora, a łódka mała, kołysało więc mocno, o chorobę morską była bardzo łatwo. Wrażenia, więc pozostały takie sobie...
Miło wspominamy wieczorne spacery nad brzegiem morza. Było ciepło, wiatr zazwyczaj się uspokajał, zachodzące słońce oświetlało złotym blaskiem wodę i brzeg. Na tym tle rysowały się ciemne sylwetki palm – wręcz trzeba było się przejść.
Z Teneryfy warto wybrać się na wycieczkę na La Gomerę, płynie się tam promem i potem objeżdża wyspę autobusem.